wtorek, 14 maja 2013

Czym jest Kamma

 "Zdarzyło się, wielokrotnie, że kiedy chciałem uwolnić swoje życie od jakiegoś zespołu gnębiących je okoliczności, nagle przekonywałem się, że jestem otoczony przez inne o podobnym charakterze, tak jakby w niejasną osnowę rzeczy wpisana była nieodwołalnie >>wrogość<< wobec mojej osoby. Odrywam od gardła duszącą mnie dłoń. Spostrzegam, że moja dłoń, którą oderwałem tamtą, spętana jest sznurem (!!!!!), który spadł mi na szyję, kiedy się wyzwalałem z uścisku. Zdejmuję z siebie ostrożnie sznur i niemal zaduszam się przy tym własnymi rękoma." - Księga Niepokoju, 20


Rozważmy działanie prawa kammy. Jakiś człowiek rodzi się do jednego życia, z doświadczeń podczas niego nabywanych haftuje sobie swoją powierzchowną tożsamość, na którą patrzy jak na siebie samego. A na poziomie głębszym  (który jest jakby "pod" tą powierzchowną tożsamością) doświadczenia zastygają w sieć schematów, skojarzeń, związków i nawyków tworząc tożsamość (habitus) które kierują tą powierzchown-fasadową tożsamością, za którą ten człowiek siebie uważa. Potem ten człowiek umiera i wszystko, co uzbierał - kamma właśnie - na warunkach wytworzonych przez tę kammę (z jej nurtem płynąc) przenosi go w następne życia. Ściślej, z jednego życia do drugiego (bo przecież nie można już założyć, że każde życie rozrasta mnie w wiele różnych, pararelnych żyć, jak to by mógł założyć teoretyk alternatywnych wszechświatów).  

Należy jednak pamiętać, że przejście od życia do życia, umieranie i rodzenie się na nowo jest rodzajem uogólnienia - stanowi przerwanie ciągłości kluczowe dla ludzkiej istoty, ale... 

...jako uogólnienie, przejście od życia do życia przejawia się w każdej sytuacji, w której coś pojawia się i znika. Dlatego prawo kammy działa na makro poziomie życia - śmierci - życia oraz na mikro poziomie myśli, sytuacji, znajomości, posiadania -utraty myśli, zmiany sytuacji, utraty posiadania - do nowej myśli, nowej sytuacji, posiadania czegoś nowego. 

Wszędzie przejawia się to samo prawo; wszędzie, tj. we wszystkich dziejących się teraz kierunkach tej kammy, na wszystkich poziomach obracania się moich myśli, ciała, okoliczności - wszystko jest w rzeczy samej >>zrobione<< z tej kammy, na poziomie najwyższym cała rzeczywistość wytworzona jest ze skumulowanych, zsumaryzowanych łańcuchów przyczynowo skutkowych tworzonych przez wszystkie czujące istoty w tej rzeczywistości. 

Ale wracając do przejścia od życia do życia: człowiek zatem umiera i wszystko, co "uzbierał" - całą kammę - przenosi do życia następnego z zastrzeżeniem, że i ta pula kammy wpływa na to jako kto i gdzie się urodzi (w jakiej kaście, w jakim wszechświecie). Wędrówka przez kolejne egzystencje to jak nadpisywanie, napiętrzanie coraz to nowych układów tożsamości kierunkowanych przez to, co zebrane wcześniej...

...jakby dalsze i dalsze soczewkowe relacje odniesienia? Tak trudno to opisać... 
I tak ludzie odnajduja w sobie skłonności kompletnie nie wiedząc, skąd się wzięły, są bezradnie miotani przez rozładowywania się kolejnych łańcuchów kammicznych za swoją jedyną broń mając swoje żałosne, spychologiczne racjonalizacje, które też są przecież wyrazem kammy więc tylko zagęszczają to całe kontinuum. 

Dlatego działalność wszelkich "broni" jak spychologie, próby wzniesienia jakiejś trwałej tożsamości, zakorzenienie się w jakimś elemencie rzeczywistości, zaczepienie, przywiązanie do czegokolwiek - jest jakby wycieranie plamy z wina szmatką namoczoną w winie. Wszystko co jest odmienne od wina, to tarcie szmatką o dywan. 

Mało kto bowiem posiada realną, tj. >>skuteczną<< metodę rozwiązującą kammiczne sploty i zaploty. To jak szamotanie się w pajęczynie, pułapce rodem z Piły.  

Oczywiście są i przejawy dobrej kammy, zarówno "dobra" jak i "zła" kamma są jednak ze sobą splecione w wielowarstwowej sieci. Tak złożonej, że nie da się jej sobie wyobrazić, przybliżanie jej metaforami jest rodzajem odskoczni od przykładu do totalnego uogólnienia, od metafory do całego prawa kammy, albo z sytuacji do totalnego prawa, którego ta sytuacja jest tylko przejawem. 

Jeszcze zabawniejsze, gdy taka muszka zaplątana w pajęczynę wysraną z własnych jelit twierdzi, że ma oto wyzwolenie albo już jest wyzwolona. Materią tego "wyzwolenia" jest oczywiście kamma, dlatego jest ono "fałszywe". Jest ono fałszywe w tym sensie, że jest kammą, podając się - przynajmniej w domyśle - za wyzwolenie od kammy    .

Smutny jest los człowieka. Nie ma co narzekać na społeczeństwo - wobec beznadziejności sytuacji, w której się znajdujemy, to, co udało się nam zbudować i tak jest świadectwem wielkiego bohaterstwa - bohaterstwa porażki, w porażce, mnożąc porażkę

A jeszcze śmieszniejsze jest w całej >>tej<< kammicznej  narracji to, że tym, co jest tak dokumentnie zaplecione w sieć kammy jest NIC. Nie ma żadnej duszy ani jednostki, która przenosi się z ciała do ciała - to PUSTKA transmigruje w ciało w nurcie partykularnej kammy, oblepiając tę PUSTKĘ kammą utożsamienia, skórą ciała, cebulą kammy. Kamma to z palijskiego DZIAŁANIE, jakby kto nie wiedział - teraz zamieńmy to egzotyczne slowo na "działanie" "czynienie", aby oswoić sobie tę koncepcje.  

Tym jeszcze zabawniejsze, że ta pustka, tak mitologizowana w umysłach niektórych, jest doświadczana w każdej chwili. Uświadomienie sobie tego to jakby spostrzeżenie, że widzę swoje ciało, ręce, ale nie widzę >>głowy, którą patrzę<< jakbym zamiast niej miał NIC, i w jednym błysku to NIC rozszerza się do WSZYSTKIEGO.