niedziela, 17 marca 2019

The Sacred made Real:




Powiedzmy to sobie jasno i stąd rozpocznijmy nasze rozważania: Żyjemy w świętej rzeczywistości.  
Prowadzi to nas do pytania: czym jest świętość (sacrum)? Ale jeszcze wcześniej do języka, którym to pytanie zadajemy.

Język jest nieodłącznym towarzyszem poznania; ów język staje się szczególnie znaczący, kiedy pytamy o świętość, otoczoną korowodem swoich idiomów: Bóg, Absolut, Transcendencja, Natura Buddy, Dao.
Więc pytanie o świętość, jeżeli bierzemy je na serio, zwraca uwagę na język, którego używamy do artykulacji pytania. Język ten wytwarza obiekty (rzeczy), wokół których rozgrywa się mówienie; te obiekty to np. "język", "pytanie", "życie", "człowiek", "człowiek-który-pyta", ale także "drzewa", "ludzie", "zwierzęta", "cywilizacje" i "społeczeństwa", czyli - powiedzmy - rzeczy grupowe, wielorzeczy. Rzecz to coś, co daje się uchwycić; mogę nie tylko wyciągnąć po to rękę, ale także stanąć na tym, a więc użyć rzeczy jako trampoliny, to jest punktu odniesienia /point of reference/.

Taka rzecz jest konieczna w porozumiewaniu się; jak inaczej wiedzieć, o czym mówimy?
Właśnie dlatego w pytaniu o świętość natychmiast przenosimy uwagę na język, który ustanawia rzeczy. Sacrum nie jest bowiem rzeczą; jest t a j e m n i c ą.

Czym jest tajemnica? Językowo, jest to rzecz: ta-oto-tajemnica. Nie sposób jednak jej sprecyzować czy zdefiniować; wówczas przestałaby być tajemnicą. Tajemnica to zatem rzecz, która nie jest rzeczą, lub nie staje się rzeczą w sensie czegoś >>domkniętego<<, >>uchwytliwego<<.
Jeżeli jesteśmy z tym w kontakcie, pytanie "czym jest świętość" nie sprowadza się do definiującej odpowiedzi. Oczywiście, możemy iść w drugą stronę, czyli spróbować definicji negatywnej, to tzw. teologia apofatyczna. "Świętość nie jest rzeczą" to krok pierwszy. Świętość nie będzie także >>tym<< czy >>tamtym<<, nie będzie na przykład naturą, czy jednak będzie rzeczywistością? Cóż, rzeczywistość wydaje się czymś totalnym, dlatego także nie może być rzeczą. A jako coś totalnego, może być tylko percepcją.
Inna totalność niż percepcja stałaby się Wielką, przytłaczającą Rzeczą, która odebrała by swobodę komunikowaniu się, zniewoliłaby mowę. Tak właśnie działa totalitaryzm; poznamy totalitaryzm po tym, co robi z językiem, poznamy totalitaryzm po tym, jak język od niego wyrodnieje.

Powracamy więc do percepcji, jest ona rzeczywistością. Co jednak czyni ją świętą? Właśnie tajemnica. Tajemnica ta może się przed nami otworzyć: widzimy ją jasno, być może wręcz nas oślepia, być może grzejemy się w jej blasku. Nie oznacza to jednak odcięcia tego, co przeciwstawne światłu, czyli ciemności. Ten kontekst również jest istotny: tajemnica jest ciemnością, ponieważ nie możemy w niej zobaczyć rzeczy. Nie musimy jednak błądzić w tej ciemności; może ona uwolnić nas od ciężaru rzeczy małych i dużych, które odbierają swobodę mowy i działania.

Uwolnieni od ciężaru rzeczy, spoglądamy prosto w Tajemnicę; rozpościera się ona przed nami. Jesteśmy z nią w kontakcie, jesteśmy w niej zanurzeni. Jesteśmy tak blisko, a jednocześnie nie przestaje ona być tajemnicą; detronizujemy wszelkie wysiłki, aby ją >>wyjaśnić<<, >>zdefiniować<<, >>uchwycić<<. Może to oznaczać wielki paraliż: jak mamy działać bez definicji, jak mamy iść, kiedy nie ma na czym postawić stopy, kiedy nie mamy się czego chwycić? Czy możemy działać bez tych konieczności?
To pytanie zbliża nas do odpowiedzi na pytanie "czym jest sacrum?": jeżeli potrafimy działać skutecznie wewnątrz Tajemnicy, odkrywamy, że "Żyjemy w świętej rzeczywistości": odkrywamy to poprzez nasze działanie. Dodam, że działanie to rafinuje się: nabiera jasności, jest skuteczne, coraz skuteczniejsze. Jest precyzyjne i swobodne. Jak mawiali mistrzowie chan: swobodnie zwijamy się i rozwijamy, rozciągamy i sprężamy, czujemy się w tajemnicy jak ryba w wodzie, a jest to ważna metafora, ponieważ ryba z pewnością nie zdaje sobie sprawy,że "jest w wodzie"; ryba po prostu pływa; czemu nie miałaby się czuć dobrze? Woda jest jej środowiskiem naturalnym, tym, czym dla człowieka jest Święta Rzeczywistość.  

A teraz, żeby nie było że sobie tu folguję ze słowami, sprowadźmy to odkrycie do codzienności.  
Ty żyjesz w świętej rzeczywistości! Co oznacza: myjesz naczynia i rozmawiasz z ojcem, nudzisz się w pracy i jesz obiad na szybko; właśnie >>wtedy<< żyjesz w świętej rzeczywistości; słuchasz ulubionej muzyki i krzywisz się na dźwięk muzyki, której nie lubisz, uprawiasz seks albo fantazjujesz o seksie; doświadczasz nieszczęścia i obserwujesz małe sylwetki ludzi z wysokiego piętra swojego miejsca pracy; wtedy żyjesz w świętej rzeczywistości. 

Kiedy to zauważysz, rzeczy roztopią się w świętości; zostanie tylko święta rzeczywistość, która wciąż jest włączona, wciąż tu jest, i teraz, i teraz (ona ciągle tu jest!). Oddaj się więc świętości, aby uwolnić się od rzeczy, wówczas będziesz mógł chwytać i puszczać, zwijać się i rozwijać, sprężać i rozprężać bez żadnych przeszkód, będziesz mogła mówić bez żadnych przeszkód, Twoje działanie będzie niezakłócone, płynne i ciągłe, będzie także wznosiło się ku coraz większej skuteczności.