sobota, 5 lipca 2014

Tyrania struktury & Refleksyjność, świadomość i puszczanie



Fundamentalną zasadą poznania jest zapośredniczenie go przez język. Gdy zwracamy się do języka, pojęć i struktur w nadziei na wyjaśnienie rzeczywistości, musimy wytworzyć taką strukturę, która da nam poczucie bezpieczeństwa. Musi ona być funkcjonalna, musi spotykać się z uznaniem innych ludzi. Proces wytwarzania struktury zawiera się w poszukiwaniu pojęć, które odpowiadają temu, co dzieje się w rzeczywistości. Spotykamy się z różnymi pojęciami, a przez nie zaglądamy w porządki symboliczne, które próbują opisać świat. W końcu musimy przyjąć jakiejś pojęcia, zawierzyć im, i wówczas stają się one odgórnymi założeniami, które determinują nasze poznanie. Z tych pojęć buduje się struktura, rozrasta się ona poza naszą świadomością i determinuje nasz punkt widzenia*.

Struktura służy nam do poznania rzeczywistości, nie widzimy jednak jej bezpośrednio. Widzimy to, co struktura pozwala nam ujrzeć**. Jeżeli tracimy strukturę z oczu, to mylimy ją z tym, co struktura pozwala nam ujrzeć. To pomylenie znaczącego ze znaczonym; podstawowy błąd poznawczy, który jest udziałem większości ludzi na Ziemi. To prawdziwe znaczenie metafory wieży Babel. Problem ze strukturą polega na tym, że nigdy doskonale nie odzwierciedli tego, co ma oznaczać. Dlatego w strukturze nieustannie pojawiają się pęknięcia i niedopowiedzenia, które musimy uzupełniać nowymi pojęciami, albo zignorować, czy odrzucić. Struktura nigdy nie jest całkowita, kompletna, niemniej pomylenie rzeczywistości ze strukturą inicjuje nieustające pragnienie, by była ona kompletna i całkowita.

Niemożność domknięcia struktury rodzi dyskomfort. Obecność innych ludzi poprzez różnicę już kwestionuje ostateczność naszej struktury. Dlatego relacje międzyludzkie są tarciem o siebie partykularnych struktur. Czasami trze, czasami zgrzyta, czasami opływowo prześlizguje się, co tworzy poczucie komfortu. Nie istnieją jednak kohezja (podobieństwo) dwóch różnych struktur, dlatego zawsze pojawiają się tarcia.

Mimo, że niemal wszyscy podświadomie pragną domknięcia swojej struktury i niemal wszyscy do tego wciąż dążą, wdrażając kolejne działania związane z pęknięciem, błędem, nieznanym, etc, to całkowicie domknięta struktura tworzy stan psychotyczny. Fanatyk, psychotyk, i podobne stany umysłu oznaczają zupełne zastąpienie rzeczywistości strukturą. Żaden człowiek (chyba) nie może permanentnie utrzymać psychotycznego domknięcia struktury, nawet jemu się ona rozłazi, pruje, co wzmaga jeszcze jego agresję, aby ją zachować domkniętą. Jednocześnie zakwestionowanie struktury psychotyka wzbudza jego szał.

Struktura, jak pajęcza sieć, chwyta w swoje wicie emocje, wspomnienia i uczucia. Dlatego naruszenie struktury (która jest mylona z tym co oznacza) powoduje cierpienie, dyskomfort, czy negatywne emocje. Z drugiej strony, struktura wzbudza w nas pozytywne emocje, gdy będziemy grać według jej zasad. Na tym generalnie polega uzależnienie.

Kolejnym błędem poznawczym jest mylenie struktury z samym sobą. Podobnie jak mylimy strukturę ze światem i z innymi ludźmi, tak też mylimy ją z nami. Bycie strukturą, która służy nam do poznania świata jest logiczną niemożliwością. Jest to układ wewnętrznie sprzeczny. Podobnie wewnętrznie sprzeczne jest mylenie struktury z rzeczywistością, którą struktura pomaga nam poznać. Nakładamy strukturę na rzeczywistość, ale jednak coś nam ciągle nie pasuje, dlatego ciągle uzupełniamy i zagęszczamy strukturę. Coś nam nie pasuje, bo struktura i rzeczywistość są czymś różnym, a my bierzemy to za jedną rzecz. Jednocześnie, struktura i rzeczywistość wskazują na siebie nawzajem, więc stanowią pewną, relacyjną formę jedności. Dlatego właśnie są wewnętrznie sprzeczne.

Pomylenie ze strukturą siebie i rzeczywistości prowadzi to nieustannej tragedii. Trzeba podkreślić, że struktura jest całością, w której istnieją rozróżnienia na "ja" i "rzeczywistość", "inni ludzie", ale w rzeczywistości to wewnątrz struktury są te rozróżnienia, dlatego "ja", "rzeczywistość" "inni ludzie" trwają w jednej całości.



Pomylenie ze strukturą siebie i rzeczywistości jest głównym problemem człowieka. Jego życiowym zadaniem jest uwolnić się od tego stanu rzeczy. Gdy to się dokona, gdy nastąpi to fundamentalne odróżnienie, człowiek zaczyna żyć prawdziwie. Jako, że struktura tworzy całość pochłaniającą wszystkie elementy, uwolnienie się od niej prowadzi do uświadomienia, że znajdujemy się w innej całości, tj. w rzeczywistości. W rzeczywistości jest zawarte wszystko; nie da się niczego poznać, pomyśleć ani objąć, co byłoby poza rzeczywistością.

Dlatego struktura jest rzeczywistością fałszywą. Zapośrednicza ona wszystko, co poznane, przez co generuje lęk przed nieznanym. Struktura jest reżimem, który narzuca i egzekwuje prawa, które utrwalają się w strukturze. Struktura tworzy symbole różnych zjawisk i rzeczy wyodrębnionych z rzeczywistości. Te symbole zwrotnie i natychmiastowo (prędkością poznania) nakłada na te zjawiska i rzeczy. To złodziej, który kradnie jaja z gniazda i podstawia fałszywki.  

Współcześnie, naczelnymi zasadami rozrastania się struktury jest logika dwuwartościowa. To również prowadzi do tragedii, ponieważ struktura nie jest dwuwartościowa. To znaczy, że nie ma dwóch struktur. Dwa, spolaryzowane części struktury są jedną strukturą. Dlatego negatywne i pozytywne czyny i myśli, dobro i zło, trwają w jednej całości i są ze sobą blisko połączone. W strukturze nie istnieje zasada niesprzeczności; "tak" i "nie" są równoprawnymi jednostkami, nie oddzielonymi żadną przepaścią. Inaczej; istnieje przepaść, ale jest równoprawną jednostką, tak jak "tak" i "nie". Tak po prostu działa ten sektor mózgu.

Uwolnienie się od struktury jest doświadczeniem niemożliwym do zafałszowania. Oczywiście, może powstać masa doświadczeń podszywających się pod uwolnienie ze struktury, w rzeczywistości będące elementem struktury. Jednak autentyczne doświadczenie uwolnienia od struktury jest tak niezbite, jak obudzenie się ze snu. We śnie również można obudzić się ze snu, ale realne obudzenie się ze snu daje stuprocentową pewność.

Ewolucją człowieka jest jego wyzwalanie się ze struktury. Struktura jest dziełem pewnej umiejętności mózgu.  Struktura jest emanacją jednej modalności mózgu, który może wytworzyć tylko strukture, niezależnie od różnorodnych treści wewnątrz struktury. Struktura ma charakter absolutny wewnątrz siebie samej; dlatego wszystkie jej elementy nigdy nie przeskakują swojej natury. Ta jedna z wielu umiejętności mózgu usiłuje zawłaszczyć wszystkie inne i doprowadza do nierównowagi, która prowadzi do nieustannych napięć.

Reasumując: prędkość poznania czyni strukturę przejrzystą. Przejrzystość oznacza, że nie widzimy zapośredniczenia poznania przez strukturę. Nie widzimy, że struktura to okulary, które służa nam do poznania. Refleksyjność i świadomość to umiejętności, które pozwalają na uchwycenie zapośredniczenia rzeczywistości przez strukturę. Kiedy uprzytomniamy sobie to zapośredniczenie możemy badać i pojmować, jak nasza struktura determinuje nasze poznanie. Następnym krokiem jest wykształcenie dystansu do struktury, który nie będzie "dystansem" tj. elementem struktury. Ten dystans jest możliwy. Gdyby go nie było, człowiek byłby szkatułkowym koszmarem zawiniętym do samego siebie. To, że nie jesteśmy wszyscy psychotykami prowadzi do wniosku, że istnieje dystans, który różni ludzi. Dalej, zwiększenie i rozjaśnienie tego dystansu jest możliwe. Można nauczyć się umiejętności tworzenia dystansu, co równoznaczne jest z rozszerzeniem i rozjaśnieniem świadomości, która swoją uwagę kieruje na strukture i zaczyna przenikać jej działalność. Dzięki temu możemy zacząć odróżniać strukturę od rzeczywistości; znaczące od znaczonego. Kolejną istotną umiejętnością jest puszczanie. Gdy puszczamy /let go/, oddzielamy strukturę od rzeczywistości i pozwalamy rzeczywistości (łącznie z rzeczywistością naszej struktury!) dziać się swoim własnym torem. Wówczas wszystko się reguluje i wraca do równowagi. Puszczenie przecina kompulsywne dążenie struktury do kontrolowania wszystkiego, co tożsame jest z wytwarzaniem i utrwalaniem symbolicznych elementów struktury, które podstawiamy pod kolejne, j/w zjawiska i rzeczy w rzeczywistości. Puszczanie sprawia, że struktura sobie strukturyzuje a rzeczywistość się dzieje. Tak naprawdę rzeczywistość to także struktura, więc po prostu rzeczywistość się sobie dzieje. To rozluźnia, wzmacnia dystans i rozjaśnia świadomość. Umożliwia lepsze poznanie rzeczywistości i (w niej) struktury. To swoisty proces samouzdrawiania.  To wymaga regularnej, zdyscyplinowanej pracy. Jednak jej owoc jest najcenniejszym, co można odnaleźć.




*Dlatego też wszelkie dyskusje są dyskusjami o strukturze; to, co struktura ma oddać, przekazać, jest jej znaczonym, ale bezpośrednio każda rozmowa odsyła do struktury, przez którą poznajemy.

**Dostrzeganie jednocześnie tego, co widzimy oraz struktury, która kształtuje widzenie nazywa się refleksyjnością.

piątek, 4 lipca 2014

Upływ czasu



Chyba każdy młody człowiek jest świadkiem takiego momentu w swoim życiu, kiedy staje się świadomy upływu czasu. Spotykamy ludzi w pewnym miejscu swojego życia, jakiś czas ich nie widzimy, potem spotykamy się w innym momencie. I ja i inny już zmieniony, widać zmianę w twarzy i krótkiej pogawędce, przez którą wychylam się do jego/jej życia, w którym byłem nieobecny. Myślę, że jeszcze parę lat wcześniej (to wciąż parę lat) byłem nieświadomy tego tła, które nakłada się na każdego człowieka. Ludzie funkcjonowali raczej ahistorycznie, nie rzucałem na nich przeźrocza ich przeszłości.

Czuję, że upływ czasu jest czymś tragicznym. Widać to zwłaszcza po osobach starszych, które pamiętam ze schyłku ich wieku średniego. Upływ czasu to taka abstrakcyjna kategoria, która przejawia się w wyglądzie, emocjonalności, zdolnościach poznawczych. Starość jest sugestią śmierci. Śmierć jawi się na różne sposoby, oscylując od smutku po dziwne wrażenie niewiadomej, próżni. Dzisiaj w mojej codzienności czegoś brakuje. Złodziejem tego, czego brakuje jest upływ czasu. Pozostawia on puste miejsce. Nie wiem zupełnie, jak to wyjaśnić.  

Przychyla mnie to do wniosku, że życie jest raczej czymś przykrym. To uwalnia od ekscytacji, luzuje sieci więzów i niepokojów. Życie; przykra sprawa. Rozstania, starzenie się, porażki. Głównie: utrata tego, co się kocha, sugestia tej utraty, gromadzony w głowie bagaż. Można dzięki temu docenić nowinę w której nieustannie przeżywana rzeczywistość jest ciągle czymś nowym. Spoglądanie na rzeczywistość przez oczy starca musi być niewymownie przykra. Poza wszystkimi pocieszeniami, dziarskimi narracjami i wspominkami; to jest smutne.

Upływ czasu odnajduje głównie w znanych miejscach. Widzę jakiejś miejsce w nowym przebraniu; mój umysł podsuwa mi wcześniejsze metamorfozy tego miejsca. Widzę człowieka jako ciąg przemian, tunel tożsamości, którym się porusza, a który urywa się nagle w teraz, i prowadzi już inną drogą w zaplanowaną, pomyślaną przyszłość.

Rozmijam się z ludźmi, dawne porozumienia nie następują, przerzucamy nowe mosty nad przepaścią naszej inności.I mógłbym wiele tak pisać, ale o co właściwie mi chodzi? Możnaby przegadać wiele kwadransów jałowym krążeniem dookoła tej myśli. Jedni bardziej, inni mniej rozumieją ten mętny wysiłek. Wysiłek ku czemu? Upływ czasu obciąża.

Dlatego pragnę, aby każda chwila mojego życia była nową i tą samą w jednocześnie. Pragnę przeżywać najmniejsze szczegóły mojego życia, nasłuchiwać odległych głosów w nocy. Dotknąć uwagą twarzy każdego przechodnia na placu, w którym siedzę. Nie ominąć żadnego wdechu i wydechu, tonąć w gwarze rozmów i wyławiać z niego pojedyncze słowa, frazy, tony emocji. Zawsze, gdy patrze drugiemu człowiekowi w oczy, robić to przytomnie. Ostrożnie wytyczać ścieżki każdego dnia; troszczyć się o swój wolny czas jak o własne dziecko. Nie być dla nikogo kłopotem, raczej oddziaływać na ludzi jak ciepły powiew, zamiennie z chłodnym (gdy takiego potrzebują). Nie zaniedbywać samotności i współbycia. Pracować z radością.

Dzisiaj jest czwartego lipca, z którego niepostrzeżenie zrobi się siódmy. Aktualnie jestem w poczekalni swojego życia; obowiązki wiążą mnie z rodzinnym miastem, a kiedy obowiązek zostanie wypełniony, pojawi się otchłań wolnej woli. Potem będę żył dalej. Chciałbym rozejrzeć się po uświadomieniu sobie tego. Na napisanie tego wpisu strawiłem z dwadzieścia parę minut; co zrobię z nadchodzącą godziną? Jak poparceluję, a jak upłynnię mój czas? Jak wcześnie wstanę jutro?