Większość ludzi podtrzymuje kompulsywny brak kontaktu ze sobą. To sposób przetrwania, który tworzy czarną dziurę, gdzie powinny kwitnąć nasze emocje, ucieleśnienie i najszczersze ekspresje. Tworzymy czarną dziurę przez odcięcie i unikanie siebie, a następnie zapychamy ją konsumpcją, dystrakcją i wizjami "kim chciałbym być" preparowanymi przez armię kałczów i liderów opinii. Poniżej dowiesz się, jak ukrócić ten destrukcyjny nawyk i - krok po kroku - odzyskać kontakt ze sobą.
Dzień to kontinuum czynności, które angażują czas i uwagę.
Zazwyczaj wykonując jedną rzecz za drugą, utrzymujemy w umyśle plan, wytyczne
czy cele, które mamy do zrobienia. Jakość wykonania tych zadań zależy od
nastawienia; sumy energii, nastroju i siły uwagi, które mamy do dyspozycji.
Jest w tym także tempo, stres i lęk, które zaburzają płynność działań. Kiedy
jesteśmy rozproszeni, czynność rozwleka się. Otoczeni przez dystraktory czające
się w smartfonie czy w laptopie, coraz trudniej jest wykonać jakąś rzecz od
początku do końca, w rozluźnionym skupieniu. Skąd bierze się kompulsywne rozproszenie?
Cal Newport stwierdził, że zdolność do głębokiej pracy staje się prawdziwą rzadkością, cenioną na nasyconym rynku pracownika.
Cal Newport stwierdził, że zdolność do głębokiej pracy staje się prawdziwą rzadkością, cenioną na nasyconym rynku pracownika.
Deep Work: Professional activities performed in a state of distraction-free concentration that push your cognitive capabilities to their limit. These efforts create new value, improve your skill, and are hard to replicate
Zdolność do głębokiego i długotrwałego skupienia, zwana także stanem flow jest meta-zdolnością, którą możemy przepoić wszystkie nasze aktywności. To coś więcej niż "mindfulness"; nie rodzi się z medytacyjnego bezruchu, nie jest podtrzymywana przez żaden zewnętrzny warunek, taki jak wyciszenie. Prawdziwy flow bierze się z głębokiego kontaktu ze sobą.
Utrata płynności w działaniu
stała się znakiem naszych czasów, cechuje zarówno pracę jak i czas wolny. Umysł ustawiony na tryb
"staccato" nie potrafi utrzymać uwagi na dłużej, dlatego kompulsywnie
skacze od jednej rzeczy do drugiej. Samo przeskakiwanie jest męczące i odsysa
energię, co uwidacznia się w osłabionej uwadze, zwiększonym poziomie stresu i poirytowaniu.
W końcu jednak udaje się wykonać pracę do końca. Później, w czasie
wolnym, rozrywka również jest poszatkowana i rozproszona. Nawet teraz, kiedy
czytasz ten tekst, przedziwne siły kuszą Cię do zmiany okienka. Prawda?
ZOSTAŃ!
Większość ludzi jest po
prostu uzależniona od rozproszenia. Zamiast wlewać serce w pasję i oddać się jej, musimy sztachnąć się dystrakcją - zwykle w postaci śmieciowego kontentu. To nowa choroba cywilizacyjna przenoszona
przez technologię. Wżera
się we wszystkie aspekty życia: w czas spędzony z innymi, ze sobą, w chwile
spędzone na najważniejszych czynnościach. Także
chwile "pomiędzy", gdy podróżujemy lub na coś czekamy są
zapchane rozproszeniem.
Każde rozproszenie ma jeden cel, czy raczej anty-cel i jesteś nim
Ty sama. Kiedy się rozpraszasz, po prostu unikasz siebie. To nie trudność
zadania czy nudne treści pchają Cię do rozproszenia, są one tylko
pretekstem.
W rzeczywistości, coś
powstrzymuje Cię przed kontaktem ze sobą. Co to jest?
Z drugiej strony, jasny i głęboki kontakt ze sobą jest fundamentem
dobrej pracy i satysfakcji ze spędzonego czasu. Nie da się tego sfabrykować
pozytywnymi afirmacjami albo zafiksowaniem się na wizji tego, jaki chciałbyś
być.
Realne zmiany mogą zakwitnąć tylko na glebie bycia ze sobą, podczas bycia ze sobą. Wszelkie inne
zmiany są nałożone i narzucone, zgodne z odwiecznie fałszywą zasadą fake it
until you make it.

Takie widzenie siebie jest głęboko wpisane w nasze normy
społeczne. Posiada tysiąc korytarzy, którymi można podążyć i w końcu kompletnie
się pogubić. Tworzą one wielki labirynt, po którym błądzą ludzie,
heroicznie udając, że mają kontrolę nad własnym życiem.
Robimy rzeczy, do których zachęciły nas cudze głosy, marketing i
konieczności życiowe, często jednak NIGDY nie odkrywamy życiowego powołania,
swojej najszczerszej auto-ekspresji, którymi możemy przepoić nasze relacje i
działania. Czy to nie straszne?
Nie ma dla człowieka większej straty niż on sam. Ludzie potrafią
być biedni a jednocześnie kultywować kontakt ze sobą; nie potrzebują do tego
ani wiedzy, ani statusu odbitego w materii.
Ty także potrafisz. Kontakt ze sobą to fundament, który lawinowo nabiera
wartości w naszych smutnych czasach. To wartość niewidzialna, którą podrabiają emocjonalne
piosenki i rozwojowe kursy.
Ale te kursy, piosenki, opowieści i pomysły są tylko na chwile.
Możesz o czymś przeczytać, a potem nakładać to na życie z pasją szympansa,
który wciska trójkątny klocek w okrągły otwór. Powstanie mnóstwo zmęczenia,
rozczarowania i presji, ale nigdy jedno nie wejdzie w drugie. Sztuczne i
realne nie stopią się w jedno; najwyżej stworzą chorą jedność, na niekorzyść
prawdy. Aplikacja wiedzy, której dowiadujemy się z przeróżnych źródeł to nie
tyle odrębny etap, co osobny wszechświat; można czytać i chodzić na warsztaty w
nieskończoność, bez wywołania realnej zmiany.
Na szczęście jest inna droga. Nie ma ona charakteru specjalnej
czynności czy emocjonalnego przeżycia. Jest ona ukryta w naszej codzienności: w
tym jak się budzisz, jesz, rozmawiasz, chodzisz i pracujesz. Wszystkie te
drobne czynności są okazją do bycia ze sobą. Jeżeli odnajdziesz tę drogę,
rozbudzisz w sobie instynkt; dążenie do kontaktu ze sobą stanie się kompasem, a
cała reszta podąży.
Kompulsywne unikanie siebie stworzyło dziurę, którą wypełniliśmy
normami i zasadami. Normatywizm, czyli
uzależnienie działania od zgodności z koncepcją jest rezultatem niezdolności do
kontaktu ze sobą. Robisz coś i
mówisz bo tak należy; z progresem wieku Twoje słowa i działanie są coraz
ciaśniej uregulowane. Ograniczone lękiem i zmechanizowane. Jest to subtelny
gwałt, który zadajesz sobie samemu, oddanie się we władze presji, która nabrała
tak wielkiej mocy przez rozproszenie, unikanie siebie.
Jak możesz odzyskać kontakt
ze sobą? Zacznijmy od kroków najmniejszych.
Spójrz wreszcie na siebie
Rzut oka na siebie w lustrze nie musi być seansem oceniania i
osądzania poprzedzonym rytuałami upiększania (czytaj, robienie się inną niż
jesteś); możesz realnie ujrzeć siebie w lustrze jako żywą istotę. Wszystkie
oceny przychodzące do głowy odciągają Cię od siebie. Jako Ty, jesteś
nieocenialna - kiedy podążasz za oceną, gubisz siebie. Zdolność do widzenia
siebie jako człowieka jest możliwa do odnalezienia; odkryjesz wtedy zupełnie
inną percepcję siebie niż podczas tych wszystkich krytycznych spojrzeń w
lustrze.
Spójrz na siebie: jesteś. Jakby to był inny człowiek. Spójrz na siebie
jak na obcego człowieka, a potem rozpoznaj siebie: To właśnie Ty. W tym
momencie możesz poczuć coś wyjątkowego; to właśnie odblask kontaktu ze
sobą.
Na początku jest on kruchy, ponieważ większość naszych nawyków
ściąga uwagę w inną stronę; w rozproszone pole bitwy pełne głosów jak ma być, a
jak być nie powinno, spraw do załatwienia, ciężkich sensów i znaczeń. Rozpoznaj
te głosy jako mieszkańców siebie; to bracia mniejsi, nie kontrolerzy. Nie
domkną Ciebie w sobie. To Ty zawierasz je w sobie.
Teraz spójrz na siebie bez
lustra
Refleks, który powstaje
przez widzenie siebie w lustrze, może zaistnieć także bez lustra. Lustro jest trampoliną, która pozwala
rozpoznać efekt. Zapamiętaj moment, kiedy zwracasz się ku sobie, a następnie
powtarzaj to w trakcie codziennych czynności: idąc, oddychając, patrząc na
drugiego człowieka. Przyłapuj siebie na sobie. Kiedy uchwycisz subtelne
wrażenie przejścia już wyczułeś kierunek. Teraz trzeba go pielęgnować, aż ułoży
się w drogę. Kontakt ze sobą na początku tej podróży jawi się zupełnie inaczej
niż po paru miesiącach czy latach: to, co na początku jest promieniem światła,
potem staje się Słońcem.
W nawiązywaniu kontaktu ze
sobą równie istotne są chwile i warunki jego utraty
Szybko zauważysz momenty, kiedy kontakt się rozmywa lub
niepostrzeżenie wytraca. W istocie, wciąż o nim zapominamy lub marginalizujemy
przez „ważne rzeczy”. Kiedy wielość rzeczy do zrobienia (zarówno tych
zaplanowanych jak i aktualnie wykonywanych) nas przytłacza, mamy tendencję do
ucieczki i wykorzystywania rzeczy jako okazji do rozproszenia.
Możesz to jednak odwrócić: wszystko co robisz będzie okazją do
kontaktu ze sobą, a także uczenia się tego kontaktu jako czynności trwającej,
żyjącej w czasie. Oznacza to, że kontakt jest utrzymywany. Noga robi krok,
potem idzie następna. Bierzesz wdech i wydech, mówisz coś, a potem słuchasz
rozmówcy - każda czynność jest jak wahadło, jego ruch posiada rytm. Właśnie ten
rytm odmierza czas, kiedy pozostajesz przy sobie.
Tracenie i odzyskiwanie kontaktu ze sobą także posiada rytm - momenty
zapomnienia są nieuniknione i absolutnie do przyjęcia. Utracisz siebie tysiące razy, aby odnaleźć się tysiące razy + 1. Z czasem, każde takie
odnaleziny będą odnową; odświeżeniem kontaktu, jakbyś ponownie połączyła się z
ukochaną osobą. Twoim zadaniem jest zmiana proporcji; stopniowo, wahadłowy rytm
czynności nie będzie odbywał się w rozproszeniu i zapomnieniu, lecz już wewnątrz
kontaktu ze sobą. To bardzo istotne, dlatego powtórzę: najpierw wahadło
wiruje pomiędzy kontaktem ze sobą a jego brakiem, potem zaś jego rytm następuje
wewnątrz tego kontaktu. I nawet, kiedy go tracisz, rozpoznajesz to, więc w
jakiś nieprawdopodobny sposób nadal go masz. Wiesz, że go nie masz, ponieważ go
masz. Ocieramy się tu o paradoks; jak można utracić samego siebie? Nasz sposób
życia jest po prostu ekstremalnie zdysocjowany, zaś kontakt ze sobą to natura
naszego doświadczenia. Kiedy ją odzyskamy, zadamy kłam sprzecznościom, które
dotąd rządziły naszym życiem; coś nadal będzie obecne, nawet pomimo utracenia.
Zmierza to do stanu niezniszczalności, osiągalnego w różnym wieku, samą szaloną
siłą woli, w której człowiek chce być ze sobą niezależnie co się dzieje,
niezależnie od okoliczności. To rodzaj relacji, która może przezwyciężyć
wszystko. W przeciwieństwie do żelaznych zasad fizycznej rzeczywistości,
kontakt ze sobą jest możliwy zawsze, zaś każda sytuacja może być rozpoznana
jako ścieżka do jego odnalezienia i wzmocnienia.
Trudno wyczerpać to zagadnienie w esencjonalnym poście, więc tutaj
zrobię pauzę.
Jeżeli masz jakieś pytania, zapomnij o nich. Przeczytaj jeszcze
raz to, co napisane wyżej, a potem po prostu próbuj. Stopniowo Twoje pytania
również przepoją się kontaktem ze sobą, wówczas nabiorą innej konsystencji. I
będziesz mogła odnaleźć odpowiedzi samodzielnie.