piątek, 28 listopada 2014

Czym nie jest relacja międzyludzka: _____ " O ----> O"









Przyjdzie czas, kiedy racjonalizm, wystrzępiony przez języki i przemielony przez umysł, ostanie się w historii myśli ludzkiej jako rodzaj mitologii poznawczej. Kiedy opinia publiczna "odczaruje" (albo rozczaruje) się racjonalizmem jako kodem rozumienia siebie, świata i innych, nieuchronnie wyłoni się nowa siatka pojęć i funkcji, najpewniej zbudowana jako (po raz kolejny) odwrócenie kości sensu racjonalizmu: zasady sprzeczności i tożsamości*. (Ludzie fałszywie myślą, że nie da się pomyśleć niczego innego od racjonalistycznego spojrzenia na świat, w istocie dzieło się tak z każdą obiektywizacją wytworzoną przez jakąś epokę)
Klucz do zrozumienia ułomności racjonalizmu można uchwycić (i otworzyć nim drzwi umysłu) przy pomocy stwierdzenia: racjonalizm to zmaterializowane/materialne myślenie. Co mam na myśli? Racjonalizm to - o ile u podstaw racjonalizmu leży logika arystotelejska - formalizacja zasad wywiedzionych z obserwacji rzeczywistości zewnętrznej. Rzeczywistość ta posiada m.in: 
1. ciężar 
2. dystans przestrzenny 
3. niemożliwość występowania dwóch rzeczy jednocześnie "w tym samym miejscu" 
4.prędkość 
5. fakturę przedmiotów wchodzących ze sobą w różne rodzaje kontaktu (np. chrobowate przedmioty, gęste i rzadkie, miażdżące siebie i pochłaniające się nawzajem)  
-granice pomiędzy przedmiotami, w postaci skóry, czy bardziej symbolicznie: muru, ściany, drzwi, etc

Natomiast rzeczywistość wewnętrzna, która jest tylko i wyłącznie aktualnie dziejącym się strumieniem zjawisk umysłowych, posiada właściwie zasadniczo odmienne zasady działania: 

1.nie ma tam ciężaru, ale może być "ciężar" jako zjawisko umysłowe w postaci cechy przydawanej rzeczom, ludziom, myślom
2.dystans jako poczucie braku danej osoby (regulowany wiedzą o częstotliwości spotkania się czy dystansu dzielącego osoby: ulicy? miasta? kontynentu?) lub przedmiotu, rzeczy
3.dwie rzeczy usymbolizowane do myśli, np. "człowiek" i "brak człowieka", które mogą współistnieć obok siebie
4. myśli czy zjawiska umysłowe mogą być metaforyzowane za pośrednictwem określeń z rzeczywistości wewnętrznej: poezja, czy jakiekolwiek wypowiadanie się o myślach: naszło mi na myśl, strzeliło mnie, czuje się ciężko, tak mi lekko, ociemnia mnie smutek, czuje ciężar winy, etc
4.1 dlatego werbalizowanie jakiegokolwiek odczucia myślnego, emocjonalnego czy wrażeniowego nieuchronnie wikła się w metaforykę świata zewnętrznego, który zniekształca jakości, które są wypowiadane
4.2 Co więcej, metafory przydawane odczuciom wewnętrznym niejako przydają im cech zupełnie fikcyjnych, a pochodzących z samej metafory: poczucie ciężkości czy ociemnienia pojawia się w przestrzeni psychicznej po prostu ewokowane przez tę metaforę


Zatem, myślenie racjonalne** ma charakter materialny, jest zmaterializowane, racjonalność materializuje myśli w sensie nadawania im ciężaru, prędkości, sytuowania ich w przestrzeni, owijania w kategorie typu mocne/słabe, małe/duże, etc. Myślenie materialne łatwo oddaje się w diagramach typu socjogram:





...i nie odpowiada ono wyłącznie uogólniającym zasadom wywiedzionym z jakiejś sytuacji, czy przebywania przez jakiś czas grupy ludzi (pomiędzy którymi wykształcają się relacje hierarchii, sympatii i niechęci, strachu, etc). 

Nie, myślenie materialne zostaje nałożone również na bezpośrednie doświadczenie relacji. Myślenie materialne jest instrumentem poznawczym do rozumienia relacji międzyludzkich i odpowiedniemu reagowaniu na dane sytuacje. Oczywiście człowiek nie zawsze myśli o tym co zrobi, nie kalkuluje, po prostu jego reakcje zostaną usztywnione przez nawyki, będące produktem jakiejś cyklicznej kalkulacji. Człowiek w sobie te nawyki utwierdza, tj. twiedząc, że są one właściwe na mocy jakiejś etyki, np. "racjonalnej", która uchodzi za właściwą, "obiektywną", etc. Nawyki te zostają objęte siecią samopotwierdzeń w postaci poglądów, zasad, etyki, etc. Nazwijmy tę siatkę tkanką, mając na myśli po prostu Bordieu'owski habitus***.

W życiu zaistniewa wiele okoliczności, które czasowo tę tkankę łamią i rozprężają, po czym pochłania ona w siebie kolejne doświadczenie, zdziwienie. Poważmy się powiedzieć, że obecność, i działalność tejże tkanki sprawia człowiekowi pewien dyskomfort; czuje on, że "nie żyje naprawdę", etc.  

*** 

Teraz clou tego wpisu. Myślenie materialne szczególnie zawodzi w doświadczeniu relacji dwóch ludzi. W ogólności, zawodzi ono w relacjach z jakimikolwiek ludźmi. Pewna żywość, bystrość w reagowaniu na dynamiczne sytuacje międzyludzkie, rozwala tamy i filtry myślenia materialnego (racjonalnego) --> człowiek dostaje feedback w postaci zakłopotania, znaków odrzucenia, śmiechu, etc. Skupmy się jednak na relacji dwójki ludzi. 

Chciałem przytoczyć cytat z Dao De Jing, ale nie mam ze sobą książki; później zedytuje ten wpis. W skrócie, uwikłanie relacji międzyludzkiej w umowy, plany, racjonalne ideały i instrumentalne środki do ich osiągnięcia, po prostu unicestwia relacje jako taką; bezpośrednią, doświadczaną. Wszelkie cienie relacji wytworzone po czasie przebywania razem, zwane "wiedzą o partnerze", transformują w umyśle w prekoncepcje (zorientowane na przeszłość) i oczekiwania (na przyszłość).  

Laozi stwierdza, że kiedy relacja władca-królestwo upada z Dao wpada w humanitarność, a potem jeszcze niżej: w prawo. Ergo, kiedy władca posiada Dao, królestwo trwa w spokoju; humanitarność można opisać jako silną i powszechnie podzielaną potrzebę zgody pośród ludzi, która jednak, jako pewne zmierzanie-ku, pchnięcie, rzuca cień niezgody, która na poziomie prawa już krystalizuje się jako GRANICA, kara, ideacja, która porządkuje i urzeczywistnia ludzi złych i dobrych.... 

...w taki sam sposób związek, relacja dwojga ludzi, kiedy ma Dao nie potrzebuje ani humanitarności, ani prawa, w postaci umowy, planów, zakazywania sobie, naciskania na siebie, etc. Tak samo jednak - co już jest trudniejsze do ogarnięcia - relacja, która ma Dao nie potrzebuje całej tej racjonalistycznej scenerii, w postaci  



-wizji w której ja wysyłam sygnał do Ciebie         O ----> O co generuje od razu figury: podmiot A, podmiot B i "przekaz", który, w najbardziej wulgarnej formie, wydostaje się z ust i mknie do ucha drugiego podmiotu. Nie chodzi tu o prawdziwość przekonania, że komunikat głosowy zamienia się w fale dźwiękowe i następnie ucho transformuje go do informacji, która jest postrzegana i analizowana przez mózg; chodzi o to, że patrzymy, nawet podstawowo, na akt i pływ relacji jako na O ----> O, nakładamy na nasze doświadczenie, potem myślimy o rozmowach tymi kategoriami, więc, chcąc nie chcąc, pchamy naszą percepcję w taką wizję zdarzeń. 

Można po prostu rozmontować takie zmaterializowane i skonwencjonalizowane postrzeganie relacji, " O ----> O" poprzez doświadczanie bardziej zmysłowo, co naprawdę dzieje się podczas relacji międzyludzkiej.  

Ciąg dalszy nastąpi.








 *Inne wyjście to tylko kompletne zautomatyzowanie się myślenia, które stanie się czystą konsumpcją,) 
**rozumiane konkretnie jako ujarzmianie procesów umysłowych przez siatkę zasad wywiedzionych z obserwacji rzeczywistości zewnętrznej
***Według P. Bourdieu habitus to system "nabytych dyspozycji" do określonych sposobów i schematów myślowych, percepcji, oceniania i działania.