Zauważyłem, że licznik wizyt na moim blogu osiągnął całkiem
znaczącą ilość, dlatego postanowiłem użyć tego bloga jako megafonu do
rozgłoszenia pomysłu, który chodzi mi w głowie od jakiegoś czasu. Poniższe
propozycje należy traktować eksperymentalnie; nie mam bowiem rozeznania jak
liczny jest „kapitał ludzki” do którego zwrócę się niżej.
Poszukuję ludzi do współpracy o bardzo szerokim charakterze,
zawierającym dziedziny artystyczne, naukowe, także religijne czy parareligijne,
przede wszystkim zaś innowacyjne i aktywistyczne (o ile takie słowo
istnieje).
Jak wielu z Was się orientuje, od paru lat obserwujemy
wyłanianie się nowej kontrkultury, którą można zarysować przy pomocy
następujących tagów: duchowość (rozwój osobisty, kultura terapeutyczna) muzyka
psychedeliczna (szczególnie psytrance i psybient), nowe technologie, nowe i „klasyczne” substancje
psychedeliczne, przede wszystkim enteogeniczne. Kontrkultura ta jest bardzo
szeroka i ma charakter sieciowy, niescentralizowany swoisty dla ponowoczesnych ruchów społecznych.
Zdaje się, że koncentruje się ona na festiwalach takich jak Boom, Ozora, Sun.
Kto był na Boom festival mógł zaobserwować kształtujący się ruch humanistyczny
podnoszący kwestie rozwoju duchowego, roli w nim substancji psychedelicznych,
sięganiu do starożytnych tradycji duchowych (także chrześcijańskich). Fakt, że
na takim festiwalu znajdowało się miejsce, gdzie wyspecjalizowani terapeuci
służą opieką i radą w sytuacjach, gdy komu przytrafi się bad trip (Cosmicare)
można traktować jak swoisty symbol: są to bowiem INSTYTUCJE ściśle wynikające i
nadające nowy wymiar zagadnieniu substancji psychedelicznych, które powstały w reakcji na zapotrzebowanie tego rodzaju.
Powyższy zarys jest bardzo ostrożny, stosownie do mojej
wiedzy w tym temacie. Niezależnie od szczegółów osoby będące „w temacie” muszą
się zgodzić co do jednego: jesteśmy świadkiem wyłaniania się nowej
kontrkultury, a przynajmniej subkultury. Kontrkultura ta posiada OGROMNY
potencjał jeżeli chodzi o kapitał ludzki i możliwe społeczne konsekwencje. Jednocześnie posiada także OGROMNE
przestrzenie ryzyka, które są obecne zawsze tam, gdzie w ruch idą substancje
psychoaktywne. Ryzyko wynika także z eskalacji „pomieszania języków”
charakterystycznej dla postmodernizmu – wiele dyskursów krzyżuje się ze sobą i
może skrystalizować się w szkodliwe i oszukańcze ideologie. Załamanie się
rewolucji hipisowskiej pokazało realność tego ryzyka. Dlatego uważam za
konieczne nawiązanie szerokiej współpracy służącej – w największym skrócie –
maksymalizacji owych potencjałów oraz minimalizacji ryzyka.
Rozwijając trochę wątek potencjału należy podkreślić, że
stoimy w obliczu czasów wręcz odurzających możliwościami, perspektywami. Ta
wielość często wręcz paraliżuje wolną wolę – zbyt wiele możliwości krępuje
człowieka w decyzyjnym stuporze. Wyłaniająca się kontrkultura wykorzystuje i
twórczo przekształca bardzo wiele kulturowych wątków. Nowe technologie znajdują
wyraz w estetyce psychedelicznych festiwali, liczni artyści i naukowcy próbują
doprowadzić do połączenia nauki i religii (patrz Wilber: Małżeństwo rozumu z
duszą). Wreszcie istotny jest sam rozwój duchowy, zwany też szeroko duchowością
czy samodoskonaleniem; mamy do czynienia
ze swoistym rozkwitem buddyzmu na Zachodzie, odkrywaniem na nowo tradycji
chrześcijańskich takich jak hezychazm, opracowywaniem wreszcie naukowo spójnych
teorii rozwoju duchowego wyzwolonego z narracji partykularnych religii (np.
książka pt. Duchowość ateistyczna, książki Kena Wilbera, koncepcja filozofii wieczystej)
Ponowoczesne nauki społeczne, nowe obszary zainteresowań
mikrosocjologii i antropologii kulturowej biorą na warsztat wątki, które w
bardzo wielu miejscach zaskakująco pokrywają się z dorobkiem myśli Wschodu, wyciągając te
same wnioski, te same refleksje, obnażone w świetle płynnej nowoczesności. Te
podobieństwa, odkrywanie wspólnych torów myśli stwarza obiecujące przestrzenie
współpracy. Krytyczna myśl nauk społecznych i humanistycznych wsparta
niejednokrotnie wiedzą ścisłą (fizyka kwantowa) jest w stanie ogromnie ubogacić
dyskurs rozwoju duchowego, urefleksyjniając kolejne jego etapy i obnażając
niebezpieczeństwa, co jest, jako namysł rozumowy idący w parze z poza-rozumową praktyką NIEZBĘDNE dla umysłowości Europejczyka. Natomiast
rozwój duchowy może zaoferować powyższym naukom aspekt praktyczny, techniki
wysubtelniania, okiełznywania umysłu, wzmacniania woli, poszerzania świadomości. Jest to o tyle ważne w nauce, że umysł jest przecież najbardziej pierwotnym narzędziem każdego naukowca.
Relacja tych dwóch wielkich odkryć naszej planety; dorobku
myśli zachodniej oraz swoistej „metodologii ducha” tradycji wschodnich może
zaowocować, uwaga: opracowaniem Wielkiej Narracji wyzwolonej z ograniczeń
narracji, wszechobejmującej wszystkie aspekty życia, tłumaczącej je w sposób
holistyczny a zarazem logiczny, opracowaniem prostej i krytycznej wiedzy,
swoistej instrukcji obsługi umysłu. Możliwości wynikające się z tej relacji
mogą być, nie boje się tego powiedzieć, zbawienne dla ludzkości. Ową
zbawiennośc mogę wyczerpująco uzasadnić i przedyskutować. Nie ma tu miejsca na
urzekanie innych ideologiami, uwodzenie utopijnymi obietnicami – wszystko może
być udowodnione, wyjaśnione i opracowane w przejrzysty i nie podlegający
wątpliwościom sposób. Jeżeli uda się urzeczywistnić plan, który właśnie
zarysowuję możliwe jest przełamanie impasu postmodernizmu, ustanowienie nowej
epoki w dziejach ludzkości. Możnaby ją nazwać Oświeceniem, ale to słowo, jak
wielu z Was zapewne rozumie; zyskuje tutaj zupełnie inny wymiar.
Zagadnienie jest naprawdę szerokie, może przejawiać się na
w/wym. płaszczyznach artystycznych, naukowych, religijnych. Dlatego też zwracam
się do wszystkich, którzy byli by chętni do współpracy.
Człowiek chętny do współpracy musi jednak spełniać
odpowiednie warunki. Większość doniosłych planów w historii dziejów upadała z
uwagi na słabość tzw. aspektu człowieczego. Dlatego należy zacząć od podstaw,
od umysłu. Dopiero odpowiednio
ukształtowany człowiek jest w stanie działać skutecznie. Oczywiście owo „odpowiednie
ukształtowanie” jest rezultatem PROCESU – nie pojawia się moment, w którym „już
można”, najistotniejsze jest mocne, niezłomne postanowienie, aby okiełznać swój
umysł, przekroczyć jego ograniczenia przy pomocy odpowiedniej praktyki. Tym procesem jest po raz kolejny
wymieniany przeze mnie rozwój duchowy, praca nad sobą. I tu jestem w stanie
uzasadnić, dlaczego jest on istotny, a także – w przybliżeniu – czym on w ogóle
jest. Obecnie zwracam się do ludzi, którzy jednak coś na ten temat wiedzą, ale
droga jest otwarta dla każdego, kto tego chce.
Poszukuję więc ludzi dojrzałych, mocnych, inteligentnych.
Zdolnych do nałożenia na siebie twórczej, chroniącej od pułapek świata
dyscypliny; rozumiejących jej sens. Opozycją jest tutaj racjonalizowanie swoich
słabości; oszukiwania siebie i samotłumaczenia. Ta słabość pleni się pośród
uczestników wyłaniającej się subkultury; używa się psychedelików w sposób
rozrywkowy, egoistyczny, ubrany jedynie w szatki duchowości. Słowa wypowiadane
przez takich ludzi nie są zgodne z ich czynami, używają oni terminologii
duchowej dla ustrojenia swojego ego, a nie dla jego przekroczenia. Nie ma tutaj
winnych; ludzie, którzy tak robią ulegają swojej ignorancji, wąskiej
świadomości niezdolnej uświadomić sobie, jak dają się zwodzić. Właśnie tu tkwi
sedno ryzyka; jeżeli ludzie głupi, fałszywi i ociemniali będą głosić „duchowościowe”
poglądy, opinia publiczna skojarzy te poglądy z usprawiedliwianiem brania
narkotyków. Znaczenie duchowości splecie się wtedy z tego rodzaju przywarami –
podobnie jak odrzuca się obecnie chrześcijaństwo z uwagi na pedofilię księży.
Bogactwo tradycji chrześcijaństkiej zostało upotocznione, spauperyzowane,
zmieszane z grzechami instytucji, a przez to UTRACONE.
Dlatego też dyscyplina moralna, współczucie wobec innych
ludzi i zwiększanie świadomości tego, co dzieje się w naszych głowach – to są
nieodłączne warunki, które stawiam każdemu, kto chciałby przyłączyć się do
współpracy. Powtarzam, jest to kwestia procesu, doskonalenia się, jest to
rezultat zrozumienia konieczności takiej pracy nad sobą, odpowiedniej
inteligencji, która nie daje się zwieść pokuszeniom ego i pragnie wznieść się
ponad nie. Pragnę mieć do czynienia z konkretnymi, zdyscyplinowanymi ludźmi, ogarniającymi życie w społeczeństwie, prowadzącym studia, pracę własną, krytycznymi wobec siebie i innych.
Zapewniam, że owoce mocnej pracy nad sobą, którą mogę wyczerpująco
scharakteryzować i przedstawić tysiąckrotnie przebijają wszelkie egotyczne
zakusy. Mocna i właściwa praktyka charakteryzująca rozwój duchowy działa
dobroczynnie na inteligencje, wole, emocjonalność człowieka, uczy go mądrze
postępować z innymi, wyzwala ze strachu i pragnień nakręcanych przez
konsumpcyjne społeczeństwo, sprowadza zdrowie na jego organizm i ogromnie
zwiększa możliwości życiowe. Nie da się porównać tego z niczym innym. Wymaga to
jednak pracy, uczciwości wobec siebie, swoistej żarliwości, a także
utrzymywania relacji z innymi ludźmi, którzy zauważają w nas to, czego my
czasami nie widzimy.
Chciałbym nawiązać szeroko pojmowaną współpracę z ludźmi,
którzy rozumieją to, co napisałem wyżej – nie zamierzam nikogo zmuszać do
przyjęcia moich „racji”, po prostu ludzie pogrążeni w swoich nawykach,
pragnieniach, strachach nie są zdolni do współpracy, którą mam na myśli.
Na czym polegałaby owa współpraca? Przede wszystkim na
inspirującej i intensywnej wymianie myśli, krytycznym dialogu poszerzającym
horyzonty wiedzy, a także ustrzegającym przez pułapkami, którymi usiany jest
nasz umysł i rzeczywistość społeczna. Wymiana myśli może zaowocować współpracą
pisarską, organizowaniem spotkań, wzajemną motywacją do pracy nad sobą, a także stworzeniu ruchu myśli, który odpowiednio ukierunkuje wyłaniającą się subkulturę, nada jej filozofię przenikającą styl bycia, moralność, działanie.
Odpowiedni kapitał ludzki, mocny w
ilości i jakości może wywierać przeróżne rodzaje wpływu jako tzw. nowy ruch
społeczny. Dlatego możliwości, które się rozpościerają, dotyczą działań
społecznych, artystycznych, naukowych. Wielu z Was zna stronę unify.org,
ludzie, którzy za nią stoją starają się przeprowadzić podobne plany głównie od
strony praktycznej, motywującej ludzi do wspólnej medytacji czy modlitwy.
Mam bardzo wiele pomysłów na współpracę i wiele materiału,
który ubogaci światopogląd. Zastanawia mnie natomiast, czy wyżej zarysowane
przeze mnie perspektywy natrafią na odpowiednich ludzi, którzy intuicyjnie i konceptualnie rozumieją o czym mówię. Na koniec więc podkreślę: przestrzeń
zagadnienia którą poruszam jest ogromna, wielowątkowa, czasami posplatana,
wszystko da się jednak uporządkować, rozjaśnić i przedstawić. Potrzeba jedynie
odpowiednio bystrych umysłów wyposażonych w silną wolę, które będą w stanie to
przyswoić, twórczo rozwinąć, wykorzystać w życiu codziennym. Owa wiedza nie
może być przekazywana masowo; moim zdaniem jakikolwiek przekaz czy wymiana
myśli może odbywać się jedynie w sferze osobistej, poprzez szczere i pogłębione
relacje. Możliwości są przeogromne.