1. Człowiek, który rozpozna w sobie zdolność do świadomości, może być świadomy wszystkiego, co pojawia się w jego umyśle i na zewnątrz; w świecie, w którym jest zanurzony.
2. Odpowiednio wytężone i długotrwałe wzmacnianie tej świadomości pogłębia wgląd w życie społeczne, wyostrza zmysły, a także umożliwia lepsze zrozumienie siebie, tego JAK działamy, DLACZEGO działamy tak, a nie inaczej.
3. Paradoks bycia świadomym, który przenika pojmowanie samego siebie ("Ja" obserwuję "mnie") zawiera się w tym, że Ja będąc świadomym jednocześnie sam Jestem tą świadomością. Świadomość służy mi za instrument poznania, oświetlam ją niczym latarką wnętrze mojego umysłu, oświeca ona moje zmysły, którymi spoglądam na świat społeczny. Będąc świadomym moich myśli odkrywam, że wszelkie statusy, role, poglądy, pragnienia, niechęci, gusta, upodobania, z którymi się utożsamiam...
mówiąc: Ja jestem prawnikiem, ja jestem mężem, jestem prawicowy, ja pragnę pieniędzy, ja nie lubię Żydów, ja lubię muzykę elektroniczną, ja przepadam za otwartymi ludźmi
...są jedynie wewnątrz mojego umysłu, ale nie są mną - ubieram się w nie jak ubrania, nie staję się jednak marynarką, gdy ją ubiorę. Uświadomienie sobie że nie jestem ani swoimi rolami, ani swoim habitusem rozbraja ego z kolejnych jego określeń - odtożsamia kolejne elementy mojej światopoglądowej garderoby.
4. Ego jest właśnie splotem ról, poglądów, chęci i niechęci, gustów, z których zbudowany jest habitus, przez który patrzymy na świat. Ego nie jest mną; ego stanowi mój instrument poznawczy, sposób odniesienia do świata, organizacji i orientacji życia.
5. Takie od-tożsamienie ego musi prowadzić do zrozumienia, że wszelka koncepcja, wytwór umysłu, jaki na siebie nakładam, albo jaki usiłuje na mnie nałożyć społeczeństwo stanowią jedynie coś, co mnie ubiera jak ubranie - nigdy jednak nie staje się mną.
6. Jestem świadomością, w której zawiera się ego. Akt świadomości jednocześnie jest tożsamością. Instrument jest tym, który go używa. Ja używam siebie do poznania świata - znów ten sam paradoks.
7. Ale TEN SAM PARADOKS zawiera się w patrzeniu na świat przez ego czy habitus. UTOŻSAMIAM SIĘ bowiem z tym, co miało służyć za instrument poznania świata - utożsamiam się z różnymi wytworami umysłu skonstruowanymi samodzielnie albo narzuconymi przez społeczeństwo.
Na przykład: jeżeli ktoś obraża Pis, a ja jestem zwolennikiem PiSu - odczuwam gniew. Jeżeli komuś nie podoba się mój ubiór, czuje się zaatakowany. Jeżeli komuś nie podoba się moja twarz, moje zainteresowania czy mój sposób działania to czuje się z tym negatywnie, ponieważ UTOŻSAMIAM SIĘ z tymi obiektami, moja twarz, zainteresowania czy sposób działania staje się mną dla mnie. Język to rozróżnia, utożsamienie jednak to znak równości Twarz = Ja, Hobby = Ja. Dlatego Ja czuje się dotknięty gdy kto obraża moje ciało albo ja czuje się pozytywnie gdy ktoś chwali moje hobby, ponieważ definiuje sam siebie przy pomocy tych obiektów.
8. Docieramy do następującego wniosku: utożsamianie się z wytworami swojego umysłu jest niczym innym, jak paradoksem widocznym w jednoczesnym BYCIU świadomością i UŻYWANIU świadomości do postrzegania świata. TO JEST TEN SAM MECHANIZM.