czwartek, 21 września 2017

Jasne oczy




Jakie tempo ma Twoja percepcja świata? 
Pytanie brzmi absurdalnie, ale mamy obrazową wymierną: jednostki czasu.
Prędkość doświadczenia można odczuwać w sekundach, minutach, godzinach lub tygodniach.  
Starsi ludzie odczuwają świat wstecznie, w przeszłości. Pobudzony i rozjaśniony człowiek może uczestniczyć w każdej chwili swojego życia. Żadna technologia nie jest w stanie zapewnić szybkości, którą mogą osiągnąć nasza percepcja i zmysły. 
Rzeczywistość wciąż się obraca: ile rzeczy dzieje się pomiędzy przeczytaniem tego -> słowa...   


     i następnego? Zajrzyj pomiędzy, usłysz dźwięki zza okna, poczuj krzywiznę kręgosłupa, weź wdech - im szybsza percepcja, tym więcej szczegółów. 



Życie to nie ścieżka dialogowa lecz rojowisko drobnostek i wodospadów: w jednej chwili możemy uchwycić mnóstwo rzeczy, którymi świat nasyca się na naszych oczach, przez nasze uszy i nozdrza, pod rękami i skórą. 

Bycie nieuważnym zamula na to wszystko, zatapia w niewyraźny, szary stan który jest po prostu wypłaszczoną wrażliwością. 

Wiesz o czym mówię? Poczuj swoje życie pomiędzy jednym a drugim uderzeniem wskazówki zegarka. Co pamiętasz? Robisz coś, ale "robienie" to raczej ciągłość obowiązku, niż żywe i organiczne działanie. Siedzę w pracy przy komputerze, jadę kolejką do miasta, sprzątam kuchnię, ale co właściwie robię i widzę? Ile rzeczy dzieje się w tym wszystkim? Rzeczywistość się porusza, jest nieustanna, wiruje i wciąga w swoje przestrzenie. Zauważymy dopiero, gdy sami zwolnimy. 

Mistrzowie zen mówią o uważności z-chwili-na-chwilę. Uważność nie jest statycznym stanem, do którego się dociera. To raczej kontakt z przepływem, ruch wewnątrz ruchu, który można odnaleźć, wzmocnić i utrzymywać. Takie życie to rollercaster. Ta odurzająca ciągłość pomiędzy wyciągnięciem kluczy a otwarciem drzwi mieszkania: zręczne ruchy moich dłoni, trafienie prosto w dziurkę od klucza, nadgarstek i szczęknięcie zamka. Wchodzę do domu, właniam się w półmrok, który błyskawicznie unieważniam zapaleniem światła. Zapaleniem światła? Prawa dłoń sięga do włącznika, lewa chowa klucze do kieszeni. Wszystko robię jakbym biegł i jakbym tańczył. Pochyam się. Zdejmując buty zauważam kota; moje serce wypełnia ciepło, but sam się zdejmuje, dłonie sięgają po następny. Prostuję kręgosłup jakbym wyłaniam się ponad lustro wody, biorę wdech. 

I tak dalej i tak dalej,  wstępuję niepostrzeżenie w moment, równie niepostrzeżenie wyłaniając się z momentu poprzedniego. Nie ma tu żadnych chwil, tylko kontynuacja doświadczania. Chwila to twór umysłu, który traci uważność - drobina pamięci, pudełko na czas. 
Umysł wytwarza sytuację, układy i miejsca, a zmysły i ciało nieustannie chłoną rzeczywistość. To panoramiczna uważność; jakby zarzucanie sieci w morze błyszczące od ryb, łowienie, odnajdywanie, dostrzeganie. Możemy połączyć niektóre rybki w ścieżkę dialogową, jednak pewna gęstość szczegółów jest niemożliwa do ujarzmienia w znaczenie, kierunek i sens. Zbyt szybko i wodospadowo się wydarza aby zostać przechwycona. Przypomina to łączenie kropli deszczu w locie, wróżenie z kręgów na stawie.

W ten sposób czas przyspiesza, wykształcam świadomość sekundową, świadomość minutową. Zamieszkuję kolejne chwile, dotykam ich, dotykam i puszczam dalej. Samo bycie w świecie tak mnie angażuje, że ścieżki myśli nie są moim schronieniem i koordynatorem. Zostają raczej włączone w przeżywanie, zamiast je opowiadać i nim zarządzać; tracą swoją utwierdzającą i urzeczawiającą moc. 

Żyję.