wtorek, 11 kwietnia 2017

Prawdziwa religia to wyzwolone pożądanie



Relacja między religią a duchowością jest zaburzona i zafałszowana właściwie od początku, kiedy o duchowości w ogóle zaczęto mówić w zachodnich społeczeństwach. 

Zawsze musimy coś odrzucić, żeby coś przyjąć. Z drugiej strony, rzecz przyjęta musi być powiązana z tą odrzuconą. W ten sposób odrzucenie wzmacnia przyjęcie, odrzucenie może "załadować" akceptację, nadać jej mocy i zdecydowania. Stąd, odwieczna w grupach ludzkich instytucja kozła ofiarnego. 

Popularyzacji duchowości towarzyszyła krytyka religii - dokonano tu jednak olbrzymiego uogólnienia. Być może wikłanie się w szczegóły rozmieniłoby zdecydowanie na drobne? 

Emocje potrzebują uogólnień. Drobiazgowa analiza hamuje działanie. Działanie jednak nie może być ślepe; dlatego musimy negocjować złożoność z prostotą, aby mądrze poruszać się w świecie. 

Wpatrując się uważnie w to, co doprowadziło do zdeklasowania religii w oczach zachodnich społeczeństw odnajdujemy przerost instytucjonalności, hierarchii i fetyszyzmu, które doprowadziły do zapośredniczenia religijnych doświadczeń przez ludzi (funkcjonariuszy), miejsca kultu, rytuały, wspólnoty i tak dalej. 

Pomylenie jednak tych mechanizmów (nieodłącznych od złożonych zjawisk społecznych) z samą religią doprowadza do fatalnego wylania dziecka z kąpielą.  

Powyższa metafora jest tutaj bardzo trafna: wylewamy nie tylko brudną wodę, nieodłączny skutek uboczny naszego oczyszczenia, ale także żywe, niewinne i bezbronne dziecko, które ląduje w ścieku. 


Czym jest zatem religia, a raczej religijność?  

tajemna sztuka żarliwości, zaangażowania, zapału, wyzwolenia pożądania i przebudzenia tęsknoty

Religijność to specyficzny rodzaj zaangażowania w życie. Religijność jest czystą siłą zaangażowania, która zwrócona jest w stronę czegoś uznanego za ostateczne i totalne. 

Absolut, Bóg, natura buddy czy Dao są kulturowymi idiomami tego, co ostateczne. Unikając uwikłań kulturowych, możemy mówić po prostu o rzeczywistości ostatecznej; o rzeczywistości świętej

Religijność jest więc mobilizacją wszystkich sił życiowych w kierunku tego, co zostaje rozpoznane jako święte. 
Mówiąc o siłach życiowych, mam na myśli nie tylko energię fizyczną, ale także wszystkie nasze dyspozycje: czas, pieniądze, wyobraźnię, umysł czy ciało. 

Religijność ma charakter totalny, nie jest jednak fundamentalistycznym zaślepieniem. 

To, co zostaje rozpoznane jako Święte obejmuje wszystko; Świętość nie rezyduje w ciasnych systemach myśli czy w grupowym podobieństwie kulturowym. Świętość przenika całą rzeczywistość, obejmuje wszystko co przyjmujemy i odrzucamy - właśnie dlatego jest święta.  

Ujrzenie całej rzeczywistości jako takiej totalności nie jest wyzwaniem dla światopoglądu, ale dla samej naszej percepcji. 
Co właściwie jednoczy całą różnorodność rzeczy, z którymi mamy na co dzień do czynienia?  

To pytanie, które nie tworzy odpowiedzi, jest raczej soczewką czy asystentem, który rozpoczyna samo poszukiwanie.  

Poszukujący rozpoczyna swoją podróż od pierwszego kroku; cel jego podróży jest zamglony i nieuchwytny, raczej założony niż namacalny. 

Powiedzmy, że droga jest celem. Pewne jest jednak to, że nie zawsze jesteśmy w podróży. Podróżujemy, kiedy poszukujemy - to odróżnia podróż od wędrówki.  

Założony, czy odwzorowany w mapach cel podróży mógłby być moim napędem, lub marchewką chwiejącą się przed moimi oczyma. 

Taka motywacja starcza na jakiś czas, chociażby do pierwszych kontaktów ze Świętością. 
Co jednak dalej rozpala moje poszukiwania? 

To tęsknota i pożądanie.  



Zaangażowanie, poświęcenie czy oddanie jest naładowane tęsknotą. Potrzebuję siły życiowej, żeby stawiać kolejne kroki. 
Czasami znam sens mojej tęsknoty, a czasami nie. Znacznie ważniejsze jest jednak to, czy w ogóle ją odczuwam. I jak mocno!

Czego naprawdę chcę?
Jakiego braku nie mogę znieść?  

Pytanie o "co" wytwarza obiekt mojego pożądania ,pewną poszczególność -  to, czego chcę. Ta rzecz, to osiągnięcie, ten człowiek, taka sytuacja.  

Moje dążenie do tego przybiera więc linearny charakter: przybliżam się lub oddalam od czegoś, rozpoznając swój dystans dzięki przeróżnym sygnałom; zawartości mojego konta, uznaniu ludzi, uczuć doświadczanych od innych osób i tak dalej. 

Religijna tęsknota działa zupełnie inaczej.  

Natrafiamy tu na podstawową zasadę, która konstytuuje religijność: jeżeli coś jest skierowane na totalność, nie może domknąć się w rzeczy poszczególnej i nie może niczego wykluczyć.   

Totalność zawsze jest aktualna; jest doświadczeniem rozciągającym się przed naszymi zmysłami. 

Pożądanie rzeczy przypomina kanalizację energii życiowej w wąski korytarz zakończony czymś konkretnym. Ta rzecz, ten człowiek czy to zjawisko wzbudza moje pożądanie, dlatego mobilizuję swoje ciało do podążania w jego kierunku.  
Kiedy odnajdujemy coś, na czym nam zależy, w naszym ciele podnosi się dopamina, następuje wezbranie energii przenikające cały organizm. 

Obiekty pożądania, rzeczy poszczególne są spustami tej dopaminy. Jak jednak mogę spowodować, żeby moja tęsknota przypominała potężny nurt rzeki, a nie krótkie zastrzyki, czy odnogi tej rzeki?

Można powiedzieć, że pożądanie totalności doprowadza do zupełnie innej cyrkulacji energii życiowej. Tęsknota przepełnia moje życie i wszystkie moje działania, nie zaś tylko niektóre elementy życia czy działania rozumiane jako środki do osiągnięcia tych elementów.   




Zamiast wybierając działania, które w moim mniemaniu doprowadzą do upragnionego celu, pragnę uczynić wszystkie działania drogą do Totalności, w ten sposób je uświęcając.

Jak jednak mogę mówić o życiu unikając suchej abstrakcji? 

Życie jest tylko tym, co jest teraz: tym co zostaje postawione przede mną. 

Spotykanie się z tym, co aktualnie się wyłoniło oznacza spotkanie z życiem; i właśnie ta nieskończona sekwencja spotkań zostaje naelektryzowana tęsknotą, co uświęca samo życie.


Musimy jednak odnaleźć coś uderzającego i szokującego w tym wszystkim, aby zrozumieć zapał charakterystyczny dla ludzi religijnych. 

W jaki sposób mogę zasilić tęsknotą i żarliwością nie tyle moje specjalne, nakierowane na upragniony cel działania, lecz wszystkie moje działania?  

Odpowiedź jest tajemnicą, którą można odkryć intymnie i indywidualnie, ponieważ powyżej opisany sposób działania jest fundamentalnie inny od działania zorientowanego na rzeczy poszczególne.  

Każda sytuacja zaangażowania w coś poszczególnego może być katapultą do zaangażowania religijnego. 

Katapultą jest tutaj  egzystencjalna sytuacja, kiedy doświadczamy w sobie wielkiego wezbrania energii. 

Musimy uwolnić tę energię od scentralizowania na poszczególności; musimy uwolnić nasze pożądanie, lecz jednocześnie zachować jego intensywność, aby dalej ją pogłębiać.  

Wyzwolone pożądanie uniezależnia nas od obiektów, które je włączają: ludzi, osiągnięć i celów.  

Dzięki tej wolności możemy stopniowo ustabilizować nurt naszego pożądania. Kiedy jest ono powiązane z poszczególnością, pojawiają się szarpnięcia wywołane przygodnością losu. Ktoś nas odrzuci, interes się nie powiedzie lub po prostu będziemy mieli pecha. 

Pożądanie skierowane na poszczególność zawęża nasze możliwości uczenia się samego pożądania, samej tęsknoty; jesteśmy zafiksowani na obiekcie, przez co sam proces tęsknoty, poszerzania i zwielokrotnienia traci na jasności.  

Niezależnie od tego stan mocnego zaangażowania w ludzi, których kochamy, aktywności kreatywne lub misje przedsiębiorcze są naturalnym środowiskiem do testów i pracy.   

Religijny zapał również posiada swój rytm, ponieważ nie da się go utrzymać w stabilności przez pierwsze paręnaście lat, kiedy go kultywujemy.  

Rytmem tęsknoty za rzeczami poszczególnymi jest ich zdobycie, utrata i dystans pomiędzy, zaś rytmem tęsknoty religijnej jest cykliczne odnajdywanie wolności od obiektów pożądania. 

Pociągający świat kusi mnie na tysiące sposobów, a ulegnięcie tym pokusom jest częstokroć lepsze niż neurotyczne stłumienie. Podążywszy jednak za rzeczami poszczególnymi doświadczam tęsknoty za intensywnością wyzwolonego pożądania. 

Chwytam zabawki i obracam je w rękach, moje zainteresowanie się stopniowo przesila i powracam do mojej źródłowej tęsknoty za Totalnością. 

 Taka rafinacja pożądania wynika z prostej zasady: skutkiem ubocznym religijnej żarliwości jest szczęście, pomyślność i przyciąganie przyjemności. 

Mawiało się, że Szatan szczególnie interesuje się świętymi. Ta zasada została niewłaściwie zinterpretowana, co sprowadziło wielkie nieszczęście na wysoko rozwiniętych ludzi. 

Religijne oddanie się Totalności po prostu namnaża pomyślność, sztuką jest jednak zrobić z tego mądry użytek. A sztuka ta doskonali się całe życie!