poniedziałek, 23 stycznia 2017

O sercu


Chciałbym poświęcić jedno, kompletne życie starannemu opisywaniu cudownej relacji Serca i Rzeczywistości.



Jeżeli miałbym wskazać na coś, co nieustannie zasługuję na ludzką uwagę, wskazałbym na serce. 


Serce; to co kryje się za tym słowem może być odkryciem każdego człowieka. 
Gdybym miał opisać serce, utraciłbym je. Rozwodząc się nad jego nieoznaczonością, tylko bym się od niego oddalił.  

Niemniej czasami, uwrażliwione koniuszki palców lub długopisu potrafią opisać serce. To znaczy, potrafią o nim pisać bez odstawiania go na bok. Potrafią pisać o nim tak, że je pobudzają. 

Serce to żywe życie emocjonalne człowieka; przelewający się kalejdoskop uczuć, które przenikają ciało i ukazują się innym ludziom.  
Dozwolenie światu na dotykanie swojego surowego, nagiego serca - oto nieustraszoność wielkich ludzi. 

Historia naszej cywilizacji czy "kultury" to zamierzone i systematyczne mordowanie serca. Dlaczego? 
Zmienność emocjonalna człowieka literalnie przypomina kalejdoskop lub pryzmat. Ta zmienność wywiera ogromnie destabilizujący wpływ na codzienne życie. 
Żywotność emocjonalna serca może nawiązać porozumienie z rozumem i innymi dyspozycjami poznawczymi. Jednak ta komunikacja różnych ośrodków człowieka wymaga trudu i zaangażowania. 
Zdecydowana większość ludzi umacnia w sobie układy, które funkcjonują dzięki represji. Tym represjom podlega głównie serce. 

Istnieje specyficzna, "zła" ingerencja rozumu i logiki dwuwartościowej w serce. Ludzka emocjonalność jest innym językiem poznania, jakże innym od tego logicznego. 

Oznacza to, że próby zorganizowania ruchliwości serca w twarde zasady wywołuje zgrzyty,  które budzą cierpienie.  

Destabilizująca ruchliwość emocjonalna serca prowadzi człowieka do represji, która daje złudne wrażenie kontroli, spokoju ducha czy opanowania. W rzeczywistości jednak jest to wypychanie czegoś poza świadomość, gdzie to wyrodnieje, wzbiera lub energetyzuje się. 

Ostatnio spotkałem paru ludzi z zadziwiającym chłodem w oczach towarzyszącym - poniekąd - szczerym uśmiechom i empatycznym słowom. 
Być może wyłączyli oni swoje serce; wtrącili je do jakiegoś, mozolnie wzniesionego więzienia aż osiągnęli złudne wrażenie, że "panują nad tym". 

Uważam, że większość pożądliwości i niesatysfakcji cechującej człowieka wynika z zamkniętego i storturowanego serca. Te wąskie, neurotyczne kanaliki chciejstwa i obiektu chciejstwa, celów wywołujących dreszcze, to wszystko może być śmiesznym i smutnym sposobem, w jaki nauczyliśmy się pobudzać siebie, odcięci od paliwa, jakim jest otwarte serce. 

Sprawy jednak nie daje się wyczerpać w prostym stwierdzeniu, że ludzie represjonują własne serca. Gdybym zakończył na takim dobitnym twierdzeniu, właściwie niczego bym nie powiedział. 

Przyczyna naszej smutnej egzystencji jest znacznie bardziej fascynująca. 

Otwarte i wrażliwe serce rozpętuje w człowieku emocjonalność, która przypomina jazdę rollercasterem. Otwarte serce - jak czterowymiarowy pryzmat - żywo i natychmiastowo odnosi się do tego, co ukazuje się zmysłom.  

Otwarte serce ZAWSZE jest w kontakcie z rzeczywistością, wyzwalając wybuchy energii, jej zwroty, nieraz gwałtowne i intensywne. 
Uniesienie świadomością tej mocy jest wyzwaniem, które stawia nam nasze własne ciało. 

Powyżej pewnego poziomu intensywności człowiek zatrzaskuje się; gdzie ZAMKNIĘCIE tożsame jest z uwikłaniem całego organizmu, doświadczania i poznania w ciasne, zaostrzone na kantach korytarze myślenia konceptualnego. 

Tak! Nadobecne, męczące, wciskające się wszędzie myślenie konceptualne jest rezultatem odcięcia od własnego serca, obniżenia poziomu doświadczania. 
Spójrz na to w ten sposób, a potem przyjrzyj się światu i ludziom. 
Rozumiesz? 

Otwarte, wyzwolone serce zasila cały organizm energią, która jednak nigdy nie będzie podległa woli ani rozumowi. Należy się do niej orientować podświadomie, bez odgórnych rozkazów, bez ustalonych planów.  
Ta intensywność jest przerażająca. Dlatego następuje przymknięcie.  
Intensywność rozbudzonego serca wywołuje strach i jest kojarzona z ciemnością, z szaleństwem.  

Odcięcie się od serca pozbawia organizm sił. Z tego właśnie biorą się manowce naszej życiowej energii; neurotyczne pożądliwości i uzależnienia. Są one neutralną INFORMACJĄ, że kontakt z sercem, a przez to i z całym ciałem, został zgubiony. 

To proste. Jeżeli chcemy naszej własnej mocy, musimy być jej godni: musimy "unieść" ją naszą świadomością, utrzymać się na nogach podczas jej podniesienia się w ciele. 

Ludzie nieustannie tęsknią za tą mocą, poszukują intensywnej emocjonalności w filmach, grach komputerowych i społecznych grach. Wszystko to jednak "spectator sport", przeżywamy cudze emocje, przeżywamy emocje w odcięciu, próbując zachować niemożliwą równowagę pomiędzy odcięciem i strachem wobec serca i wielką tęsknotą do bycia z nim, która nazywa się pożądaniem. 

Dla zwykłego człowieka, nagłe podniesienie energii w ciele wywołuje odruch zbicia jej, np. zapaleniem papierosa. Nasza cywilizacja wykształciła setki unikaczy, na czele z konwencjonalnym seksem. Aktywności te pożerają nadwyżkę energii wyłaniającą się z uchylonego serca. 
Pożerają ją, ponieważ jej świadome utrzymanie, POZOSTANIE Z NIĄ jest poza zasięgiem typowego człowieka. Świadomość zostaje zatrzaśnięta, umysł obsuwa się w kręte korytarzyki...człowiek niejako głupieje, rozmywa się.  
Reakcję tę często widzę przy mężczyznach "naładowanych" kobiecą aprobatą; nie są w stanie jej unieść, więc w ciekawy sposób durnieją, co natychmiastowo zostaje rozpoznane przez płeć przeciwną. 

Wszystko determinuje "kondycja": zdolność człowieka do uniesienia (holding), utrzymania w sobie odpowiedniej intensywności emocjonalnej, która nie mroczy jego świadomości, utrzymuje go czujnym i zdolnym do funkcjonowania, które jest w stanie utrzymać ten elektryczny przepływ, zamiast go wytracić, ścisnąć czy rozproszyć.