Pomyślałem sobie:
Leitmotivem wielu wizji w literaturze science-fiction jest zamknięcie człowieka w świecie maszyny, w świecie wirtualnym. Świat taki jest tworem człowieka - człowiek więc zamyka się w swoim własnym tworze.
W tej myśli przejawia się klucz, którego używam do porządkowania świata. Klucz pasuje w bardzo wiele zamków i otwiera liczne ścieżki podobieństw.
Załóżmy, że rzeczywistość przejawiona zmysłami jest stworzona przez umysł. Wówczas również zamknięty jest w swoim tworze - co wymaga dodatkowej przesłanki: że rzeczywistość przejawiona zmysłami, która jest stworzona przez umysł, jest również formowana i rozwijana przez umysł.
Natomiast świat fenomenów mentalnych (myśli, idei, postrzeżeń, emocji, uczuć, wspomnień...) znajduje się w głowie. Jest inny od świata zmysłowego. Na ogół wyróżniamy więc świat rzeczy oraz świat ich przedstawień, czerpiemy przecież z świata zmysłowego "materiał", który poddajemy obróbce intelektualnej oraz rezonansowi emocjonalnemu i uczuciowemu.
Oczywiście umysł bardzo szybko odrywa się od świata rzeczy i obraca ich przedstawieniami już swobodnie - ponieważ fantazja jest od tego, aby bawić się na całego.
Zachowujemy jednak podział na świat myśli i świat zmysłowy...ale przecież świat zmysłowy, zgodnie z wcześniejszym założeniem również funkcjonuje wewnątrz umysłu. Świat myśli jest więc wewnątrz wewnątrz - mniejsza matrioszka.
Mamy więc dwa poziomy, różne wobec siebie, ale takie same wobec podstawy, które je stwarza. Dlatego więc ich różność i tożsamość nie przeczą sobie nawzajem.
Najpierw więc (rozkmina powoli staje się niezrozumiała, coraz bardziej moja własna) wychodzę ze swojej głowy, odróżniając przedstawienia od zmysłowego konkretu. Robię to koncentrując się na tym konkrecie: na pisaniu na klawiaturze, na kieliszku wina, na murzynie z filmu z brusem łilisem. Odpowiednio wytężona w czasie i woli koncentracja pozwala mi odróżnić konkret od myśli - wtedy wychodzę ze swojej głowy.
Krok następny: jak wyjść poza świat zmysłowy?
Pomoc nr 1: Tego nie ma. Tego, co teraz doświadczam - tego nie ma. Mnie nie ma. Nie ma ani mnie, ani tego, czego doświadczam.
Nie ma tego tekstu, nie ma klawiatury, nie ma palców, które po niej piszą. Nie ma myśli, która spływa na palce z umysłu, nie ma umysłu, z którego biorą się myśli. Nie ma pustego kieliszka, nie ma telewizora, nie ma kota, który zeskoczył z kanapy piętro wyżej, nie ma szaleńca w filmie z Brucem Willisem (jego nie ma podwójnie) nie ma krzesła, na którym siedzę...siedzE, siedzi się, dupa na nim siedzi, ona należy do ciała, ciała też nie ma.
No i co? To tylko ciąg myślowy.
Jego też nie ma.
Myśli znikają, jakby rozwiewający się dym papierosowy. Czy i tak może zniknąć świat zmysłowy?
Oglądam film. Z Brucem Willisem - tego filmu nie ma. Jego nie ma podwójnie. Tak jak moich myśli nie ma podwójnie. W filmie strzelanina, włoch policjant zabija ojca policjanta Bruce'a Willisa, również policjanta. Nastąpiła retrospektywa, była nią owa strzelanina. Akcja przenosi się na plan "teraźniejszy", strzelają do siebie syn włocha, z ojcem, Bruce jest związany, i dwie inne osoby też. Retrospektywa w układzie matrioszkowym jest na trzecim miejscu w odległości od konkretu - wspomnienie w filmie, którego nie ma. Wspomnienia nie było w chwili, gdy zostało przywołane - istniało tylko w myślach bohaterów. Bohaterów nie ma - grają ich aktorzy. Akcja przedstawiona w filmie nie istnieje. Jednak budzi emocje - gdy ludzie celują do siebie. Umysł nie rozróżnia fikcji od prawdy, czy raczej serce (w znaczeniu europejskim, to romantyczne).
Kolejne, szkatułkowe prześwity nieprawdy postrzegane w ruchu oddalającym (jeden wychodzi z drugiego) lub przybliżającym (jeden wchodzi w drugi).
Wspomnienie w filmie -> Akcja obecna -> Film w telewizji -> telewizja w telewizorze -> telewizor obramowany dekoderem, ścianą, lampą, stolikiem, otoczeniem -> to wszystko w moich oczach -> oczy w ciele -> ciało postrzegane przeze mnie -> ja spoglądam we mnie (paradoks) -> mnie nie znajduję.
Trudno zwątpić w kamień, gdy uderzamy w niego głową. Kamień jednak składa się w 99% z przestrzeni (Bruce Willis wpycha paralizator w twarz syna-włocha, oboje topią się w wodzie), jak mogę uderzać prawie-przestrzeń? Niby: ciało też jest z prawie-przestrzeni. Ale to jest: racjonalizacją. Racjonalizacja nie jest tożsama z aktem przywalenia w kamień. Kamień nie istnieje. "Kamień nie istnieje"....