Nie znajduję siebie nigdzie, gdzie się zwracam
dlatego mnogość subiektywizmów, które
rozwijają się w umyśle, jawi się jako pochód masek.
(Jak utrzymać spójność wobec tego pochodu?)
Gdybym istniał tak, jak teraz
w innym czasie
kulturze
języku
środowisku
czy coś by się zmieniło?
Okręcam się wokół siebie
jakbym jechał pociągiem
i spoglądał przez okno